Ib Katznelson

Urodzony 30 października 1941 r. w Kopenhadze,

Ekonomista, urzędnik państwowy

Ravensbrück: 24 listopada 1943 - 24 kwietnia 1944, wraz z matką, Karen Katznelson (20.11.1917 - 12.02.2009 Kopenhaga), następnie

Theresienstadt: 24 kwietnia 1944 - 15 kwietnia 1945 r.

interview

Ib Katznelson, 2019, Foto: Privatbesitz
Ib Katznelson, 2019, Foto: Privatbesitz

Niemiecka okupacja Danii była tak zwaną "pokojową okupacją", a duńscy Żydzi żyli jak wszyscy inni Duńczycy. Trwało to do 1 października 1943 r., kiedy rozpoczęły się niemieckie prześladowania duńskich Żydów. Większości Żydów udało się uciec do Szwecji (7 600). Mniej niż 500 zostało aresztowanych i praktycznie wszyscy zostali zabrani bezpośrednio do getta Theresienstadt w Czechach. Było jednak kilka wyjątków.

Mój ojciec został deportowany do Sachsenhausen i był tam internowany od 24 listopada 1943 r. do połowy stycznia 1944 r., kiedy to został deportowany do Theresienstadt.

Moja matka i ja zostaliśmy internowani w Ravensbrück, w więzieniu, a nie w blokach. Plan zakładał tymczasowe przetrzymanie nas tam do czasu deportacji do Theresienstadt.

Około Bożego Narodzenia 1943 r. poważnie zachorowałem i zostałem odebrany matce. Przez ponad miesiąc nie miała o mnie żadnych informacji, ani o chorobie, ani o tym, czy jestem leczony, gdzie jestem i czy w ogóle jeszcze żyję. Około 1 lutego 1944 r. wróciłem do niej do celi i zaraziłem ją chorobą, która najwyraźniej była błonicą. Oboje zostaliśmy zabrani na posterunek, a ona była tak chora, że inny więzień powiedział jej, żeby "mnie wypuściła" i że jeśli kiedykolwiek wydostanie się z tego piekła, zawsze będzie mogła mieć kolejne dziecko. Zostałem jej odebrany i połączyliśmy się dopiero 23 kwietnia 1944 r., a następnie deportowano nas do Theresienstadt.

O tym, co wydarzyło się podczas pierwszej deportacji, wiem dopiero od 2019 roku, kiedy przeczytałam w książce Germaine Tillion "Ravensbrück", że umieszczono mnie w łóżeczku między nią a czeską więźniarką Hildą Synkovą. Pisze, że lekarz SS Treite, który był odpowiedzialny za oddział błonicy na stacji, wziął mnie na kolana, dał mi jabłko i powiedział: "Jest wyleczony, możemy wysłać go do Auschwitz". I kontynuuje: "Wiedział, co oznacza Auschwitz, a następnego dnia chłopca już nie było". Nie zostałem deportowany do Auschwitz wraz z innymi 800 osobami z listy deportacyjnej. Hilda Synkova prawdopodobnie odegrała kluczową rolę w wydostaniu mnie z dworca z powrotem do mojej matki w bunkrze. Najwyraźniej błonica nie była jeszcze całkowicie wyleczona, ponieważ zaraziłem matkę. Oboje byliśmy leczeni przez czeską lekarkę więzienną dr Zedenkę Nedvedovą.

W Theresienstadt moja matka i ja połączyliśmy się z moim ojcem, dziadkami i ciotką, i wszyscy zostaliśmy uratowani przez białe autobusy, które bezpiecznie zabrały nas do Szwecji, gdzie dotarliśmy 17 kwietnia 1945 roku.

Nie pamiętam już półtora roku spędzonego w obozach koncentracyjnych. Ale po tym, jak dowiedziałem się, co się stało, poczułem się moralnie zobowiązany do opowiedzenia mojej historii młodszemu pokoleniu, aby uświadomić im, co się stało z powodu antysemityzmu i dyskryminacji ludzi, którzy byli "inni niż my". Holokaust zaczął się od słów, a ponieważ nikt nie odważył się powiedzieć "stop", zakończył się najgorszą katastrofą w historii ludzkości. Coś takiego nie może się nigdy powtórzyć.